Opis terapii leczniczą marihuaną Sativex na moi organizmie. Opisze tutaj jak i czy działa.

 

Kuracja ma potrwać około 42 dni. Mój stan oceniam na w miarę stabilny z kilkoma ułomnościami w ruchowości i niewielkiej spastyki w lewym ręku i prawej nodze, oprócz tego nocne skurcze. 
Mam też wkurzającą męczliwość i niewielkie problemy z pęcherzem. Krótki opis abym mógł się w czasie miesiąca jakoś odnieść do zmian. 

Sativex CHPL czyli "charakterystyka produktu leczniczego" format pdf   >>>>>>>>>>>>>>  pobierz

                     Wg takiego planu zgodnego z instrukcją leku będę go przyjmował

                    jeżeli okaże się zauważalna zmiana w połowie tabeli to zatrzymuje się przy danej dawce i jej nie zwiększam (opis każdego dnia opisuje poniżej),

                    w każdej chwili możesz mi zadać pytanie pisząc na maila flyshark@go2.pl

 

11 sierpień wieczorem wziąłem pierwszą dawkę Sativexu. Zobaczymy jak będzie rano następnego dnia.

Dzień 1

12 sierpień rano nie zauważyłem nic co mogło by mnie zaskoczyć. Czekam do wieczora. Bez zmian.

12 sierpień wieczorem, psiknięta druga dawka. Żyjemy dalej do jutra.

Dzień 2

13 sierpień ranek jak zwykle ale ..... troszkę inaczej - znaczy zauważalnie "sprytniej" i wygodniej (lepiej) zakładało mi się skarpetki. Możesz się śmiać ale jakie to jest fajne :-)) Osłabły mi nocne skurcze.
                   Widzę małą nadchodzącą poprawę. Mam nadzieję że to nie jest złudzenie. W ciągu kuracji będę potwierdzał.

13 sierpień wieczorem, psiknięta trzecia dawka (podwójna zgodna z zaleceniem w tabeli). Cały dzień bez spektakularnych odczuć i efektów. Pozytywność na horyzoncie. Do poczytania jutro.

Dzień 3

14 sierpień ranek. Wydaje mi się że jest lepszy rozruch. Trochę dłużej spałem. Co dzień przyniesie napisze wieczorkiem. No i przyszło opisać dzionek, otóż na pewno odczuwam pozytywne zmniejszenie napięcia
                              i sztywnięcia prawej łydki. Nie mam żadnych odczuć zaburzeń równowagi i lepiej, pewniej mi się chodzi.

14 sierpień wieczorem. Zgodnie z tabelą biorę dwa psiknięcia. Jutro do południa coś napiszę.

Dzień 4

15 sierpień ranek. Rano wstałem i dziwna sprawa bo nie miałem siły :-(( ponoć jest taka możliwość w tej terapii. Dzień się zaczął i zobaczymy jak dalej.

15 sierpień wieczorem. Cały dzień nic się specjalnego nie działo. Siły powoli wróciły. Nie jest źle.

Dzień 5

16 sierpień ranek. Rano jeden wziew i cały dzień nic specjalnego. Jak na razie spektakularnej poprawy nie widzę aczkolwiek pozytywne symptomy są.

16 sierpień wieczorem. Dwa wziewy i paczymy dalej.

Dzień 6

17 sierpień ranek. Zaczął się fantastic ale to na blogu. Wstałem w miarę normalnie (bywało gorzej), zaaplikowałem sobie poranną dawkę. Po jakimś czasie musiałem zejść na parter. No i wrócić na 4 piętro. I zonk.
                              Na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć że Sativex osłabił mnie porannie. Czuje że brakuje mi sił. Może to taki wybryk natury, potwierdzę to później. Na pewno lepiej się śpi. Później więcej.

- ból, nie miałem za bardzo miejsc bolących. Jedynie czasami lędźwia i lewy bark. Na dzień dzisiejszy brak tego bólu.
- odrętwienie, miałem tylko czasami w zależności od sytuacji. Będę pod tym kątem obserwował.
- skurcze, poranne zmniejszyły się znacznie.
- koncentracja w normalnym stanie.
- mdłości jeszcze obserwuje.
- apetyt, niestety wzrósł :-( i niestety muszę się zmuszać żeby nie podjadać.
- pęcherz, troszkę się poprawił, nie biegam tak często do kibelka i nie wstaje w nocy.
- stolec się unormował na tyle że nie zaskakuje.
- spastyka, jest zauważalna ulga. Może później będzie większy luz ale i tak jest lepiej przy ćwiczeniach.

Co jakiś czas będę powtarzał opis.

17 sierpień wieczorem. Zmniejszyłem dawkę o jedno i planuje jutro że nie wezmę rano. Muszę sprawdzić czy zmęczenie jest od tego.

Dzień 7

18 sierpień ranek. Nic rano nie wziąłem i patrzę czy zmęczenie to wina sativexu. Paczym co dalej.
                              Z całodniowej obserwacji mogę powiedzieć że zmęczenie jest przez Sativex. Dzisiaj cały dzień był owszem jak inne dni do tej pory ale nie takie jak wczoraj. Nie miałem takiego zmęczenia jak wczoraj.   
                              Za kilka dni znowu zaaplikuje sobie rano dawkę i sprawdzę ponownie czy zmęczenie wróci. Moje przyjęcia leku odzwierciedla tabela.

18 sierpień wieczorem. Wziąłem 3 wziewy.

Dzień 8

19 sierpień ranek. Wstawanie i rozruch całkiem dobrze. Dzisiaj rano nic nie biorę. Po trzech wczorajszych wziewach jest OK. Paczam dalej ;-) Cały dzionek bez specjalnych odkryć medycznych.

19 sierpień wieczorem. Wziąłem 3 psiki ;-) Jutro rano się zobaczy.

Dzień 9

20 sierpień ranek. Jedno jest pewne - po Sativex śpię super dobrze :-) Dzisiaj rano około 9.30 wstałem bez zmęczenia, mogę też powiedzieć że dobrze, pozytywnie i zauważalnie wpływa na mój pęcherz moczowy.

20 sierpień wieczorem. Dzisiaj okazało się jednak że 3 psiknięcia wieczorem wpływa na mnie osłabiająco w ciągu następnego dnia. Dlatego też postanowiłem w porozumieniu z lekarzem odstawić lek do środy 26 sierpnia.
                                     Wtedy też zacznę od 1 dawki. Widać po mnie że dawkowanie jest rzeczą indywidualną.

                                                        Do środy.

 

Plan po wznowieniu

Kolor czerwony to dawka którą biorę.

 

Wznawiam przyjmowanie Sativex po przerwie, ale na razie tylko jedna dawka wieczorem.

 

Dzień 1

27 sierpień wieczorem. Po przerwie zaczynam od początku. Jeden psik.

Dzień 2

28 sierpień ranek. Paczymy i czekamy :-))))))))))))

28 sierpień wieczorem. Kolejny psik. I obserwujemy wszyscy razem :-))

Dzień 3

29 sierpień ranek. Wstałem bez większych problemów, ponieważ aplikuje tylko jeden psik wieczorem więc pewnie dobro pokaże się za jakiś czas. Na razie zwiększonego zmęczenia nie widzę.
                              Czekam na spektakularną małą zmianę ;-)))

29 sierpień wieczorem. 1 psik. Jadziem dalej.

Dzień 4

30 sierpień ranek. Będę się powtarzał ale śpi się o wiele lepiej, co prawda nie kładę się z kurami o 21.00 tylko o ~23.30 ale wstaje bez "bólu". Od spania na boku bolały mnie biodra, zaczęły męczyć mnie skurcze,
                              Teraz tego nie ma a skurcze są bardzo niewielkie i nie są dokuczliwe.

30 sierpień wieczorem. Zaaplikowany kolejny jeden psik. Jutro kolejne obserwacje ale na razie pozostaje przy jednym psiku. Na pewno do 10 dni a później zobaczymy ale jest plan na 2 psiki :-)

Dzień 5

31 sierpień ranek. Dzień jak to dzień esemowca. Jak na razie żadnych spektakularnych osiągnięć. Cierpliwie po jednym psiku przez 10 dni.

31 sierpień wieczorem. Kolejny psik i do jutra. Wiadomym jest jest że spać będę dobrze :-) może coś innego się urodzi pozytywnego.

Dzień 6

1 wrzesień ranek. Nic szczególnego. Jak zwykle dobry sen. Nie odczuwam za dużego spięcia ale może to tylko takie wrażenie. Czekam do dziesiątego dnia i przechodzę na dwa psiki. ;-)))

1 wrzesień wieczorem. Kolejny psik a dzisiaj pogoda zrobiła mi psikusa bo osłabiła mnie totalnie. Jutro ma być chłodniej.

Dzień 7

2 wrzesień ranek. Dobry sen i zauważalna niewielka poprawa pracy pęcherza.

2 wrzesień wieczorem. Psik psiknięty i do jutra.

Dzień 8

3 wrzesień ranek. Dzisiaj wstałem i czuje się jak po wczorajszym piciu chociaż nie biorę alkoholu do ust. Aczkolwiek pamiętam jak to jest. Nie wiem dlaczego :-( Może że wczoraj bardzo późno wziąłem psik.
                            Rano mnie bolała noga w biedrze jak Ferdka Kiepskiego hehehe. Taki dzień ??????? Zobaczymy co będzie dzisiaj dalej.

3 wrzesień wieczorem. No i w ciągu dnia wyszło wsjo oki. Samopoczucie się poprawiło. Od dzisiaj wieczorem zaczynam brać dwa psiki. Miało być po 10 dniach ale "przyspieszyliśmy" o dwa dni. No to wzięte dwa i zobaczymy jutro.

Dzień 9

4 wrzesień ranek. Chociaż w nocy poszedłem spać bardzo późno to dzisiaj rano wstałem bez bólu i całkiem inaczej niż poprzednio. Jednak pogoda jest czynnikiem "wpływowym". Reasumując po wczorajszych dwóch psikach jest OK.
                             Chyba że coś się zmieni w ciągu dnia. Zobaczymy.

4 wrzesień wieczorem. Dzionek minął OK. Nie odczułem nadmiernego i niesklasyfikowanego zmęczenia. Sądzę że obrany został dobry kierunek dawkowania. Kolejne dwa psiki i zobaczymy jak jutro. Tutaj chyba nie ma co się spieszyć.

Dzień 10

5 wrzesień ranek. Wstałem naprawdę wyspany, skurcze powoli odchodzą w zapomnienie (są ale nieznaczne), przestałem w nocy wstawać do ubikacji (poprawa pracy pęcherza). No i paczymy dalej.

5 wrzesień wieczorem. W dzień nie miałem wrażenia takiego zmęczenia jak poprzednio. Sytuacja zaczyna się normować ?? Zobaczymy w dalszym ciągu brania leku. Zostaje przy dwóch psikach do odwołania.

Dzień 11

6 wrzesień ranek. Powiem tyle, już dawno tak dobrze się czułem z rana po przebudzeniu. Rześko i nad wyraz dobrze mi się chodzi. Mam nadzieje że tak będzie od poniedziałku.

6 wrzesień wieczorem. Cały dzień bez bez większych wrażeń osłabienia. Jutro więcej.

Dzień 12

7 wrzesień ranek. Jak zwykle sen super i to już mogę potwierdzić na 100% że poprawia sen. Mogę też potwierdzić że maryśka lecznicza poprawia pracę pęcherza. Śmiem twierdzić że dla tych co mają problem z pęcherzem
                             na pewno da ulgę i komfort. Koncentracji absolutnie nie zaburza a wręcz sądzę że poprawia ( piszę to na mojej osobie, gdzie robię rzeczy które wymagają ogarnięcia wielu elementów ).
                             Mdłości nie mam i nie zauważyłem. Skurcze zmalały do minimum. Spastyka daje znać o sobie ale znacznie mniej. Paczymy dalej.

7 wrzesień wieczorem. Dwa psiki i na mecz :-)))))))))))))))

Dzień 13

8 wrzesień ranek. Sen OK. Pobudka i rozruch OK. Żadnych obsunięć zmęczeniowych. Obaczym w godzinach popołudniowych.

8 wrzesień wieczorem. Mam wrażenie że wyostrzył mi się węch, hmmmm zaczynam współczuć psom i innym zwierzętom wśród naszych zapachów. Dwa psiki i do jutra.

Dzień 14

9 wrzesień ranek. Nie ma co się na razie powtarzać. Jak wyżej.

9 wrzesień wieczorem. Wzięte dwa psiki.

Dzień 15

10 wrzesień ranek. Zbyt dobry sen. Śpię od 23.30 do 9.00 rano :-)) W nocy nie wstaje tylko dopiero około 7.00 Ale jak idę na dospanie to do 9.00 hehehe. Skurcze już minimalne, nie otumania.
                               Nie mam zbędnych zawirowań równowagi. Chyba od nowej tabeli czyli od dziś przejdę na 3 psiki wieczorem a potem się zobaczy.

10 wrzesień wieczorem. Dawkowanie według oryginału idzie w zapomnienie. Zaczynam dawkę trzy psiki wieczorem i w zależności jak się będzie to przedstawiać albo pozostanę przy tym i dołożę
                                       jeden psik rano albo pozostanę przy dwóch wieczornych i jeden ranny. Zobaczymy. Na razie zaczynam trzy wieczorem. W ciągu dnia OK. Jak coś zauważę to napiszę.

 

 

Dzień 16

11 wrzesień ranek. Jak na razie nic nadzwyczajnego.

11 wrzesień wieczorem. Trzy psiki i na loty :-)))

Dzień 17

12 wrzesień ranek. Dzisiejsza noc była kolejną nocą bez wstawania, dobry sen i pierwszą nocą bez ani jednego skurczu. Mam nadzieje że nie jest to pojedynczy epizod.

12 wrzesień wieczorem. W ciągu dnia nie odczułem nadmiernego zmęczenia jak poprzednio. Teraz wieczorem trzy psiki i do jutra.

Dzień 18

13 wrzesień ranek. Wstawanko OK. Rozruch OK. Zaraz pędzimy do Elbląga bo moje dziewczyny mają jakąś potrzebę a i dla mnie to będzie dodatkowy inny ruch.

13 wrzesień wieczorem. Nadal trzy psiki.

Dzień 19

14 wrzesień ranek. Sytuacja się już chyba unormowała. Przy trzech psikach więcej się już chyba nie da nic osiągnąć. Sądzę że jeszcze dwa dni po trzy psiki i przejdę na cztery.

14 wrzesień wieczorem. Nadal trzy psiki.

Dzień 20

15 wrzesień ranek. OK. Jeszcze dzisiaj i jutro biorę trzy psiki. Od czwartku chyba przejdę na cztery. Trzy wieczorem i jeden rano.

15 wrzesień wieczorem. Cały dzień dynamicznie przeżyty, od banku po zakupy. W ciągu dnia niewielkie odczucia zmęczenia, obniżona spastyka.

Dzień 21

16 wrzesień ranek. Początek dnia bez spektakularnych zmian. Dzień pełen wrażeń i spoko bez skutków ubocznych.

16 wrzesień wieczorem. Samopoczucie OK. Kolejne trzy psiki. :-))))))))))

Dzień 22

17 wrzesień ranek. Ponieważ juz nie zauważam przy trzech psikach nic szczególnego i więcej pozytywnych odczuć nie mam, podsumuje Sativex do tego momentu.

17 wrzesień wieczorem. Bez zbędnego tarabanienia, trzy psiki i do jutra. Jutro więcej.

Dzień 23

18 wrzesień ranek. Chyba doszedłem do momentu gdzie należałoby zwiększyć dawkę. Poniżej przedstawiam takie moje obserwacje.

- ból, nie miałem za bardzo miejsc bolących. Jedynie czasami lędźwia i lewy bark. Na dzień dzisiejszy zminimalizowały się znacząco.
- odrętwienie, miałem tylko czasami w zależności od sytuacji. To co zauważałem i było odczuwalne (niektóre miejsca na prawej nodze i lewej łopatce) zminimalizowały się zauważalnie.
- skurcze, poranne zmniejszyły się znacznie.
- koncentracja w normalnym stanie.
- mdłości - nie zauważyłem.
- apetyt, unormował się jakoś tak że nie wysilam się już aby nie podjadać. Można powiedzieć że nie mam z tym problemów.
- pęcherz, poprawił się znacząco, nie biegam tak często do kibelka i nie wstaje w nocy.
- stolec się unormował.
- spastyka, jest zauważalna ulga. Ta franca nie jest aż tak zgodna do odpuszczania ale trochę się poprawiło.

18 wrzesień wieczorem. No to dzisiaj wieczór trzy psiki a jutro w dzień jeden. Finalnie zaczynam trzy na jeden.

Dzień 24

19 wrzesień ranek. Wczoraj wziąłem trzy psiki a dzisiaj miałem wziąć jeden rano. W związku z tym że musiałem wstać wcześnie rano i jechać do Gdańska to dziennego psika nie wziąłem. Ale - nie wiem jak to napisać, wróciłem i nie miałem
                               siły wejść na 4 piętro :-((   I tak, albo jest to wina temperatury bo zrobiło się nagle ciepło albo to zależy od dnia. Oprócz tego "wszedł" mi ból lewego stawu łokciowego ale od wewnątrz w zgięciu.
                               Nie wiem co o tym myśleć :-((
                               W ciągu dnia samopoczucie się poprawiło ale dzisiaj wieczorem biorę trzy a dopiero jutro rano jeden. Zobaczymy. Zaczynam się czuć jak królik doświadczalny. Mam nadzieję że ktoś to doceni :-)))

19 wrzesień wieczorem. Dzisiaj trzy psiki a jutro rano jeden. Ciekawe jak to teraz się zachowa ??

Dzień 25

20 wrzesień ranek. Ranek niczym innym nie różniący się od poprzednich, jedynie tym że dziś wziąłem jeden psik poranny. I paczymy co dalej.

20 wrzesień wieczorem. Jak w tabelce trzy psiki.

Dzień 26

21 wrzesień ranek. Jeden psik.

21 wrzesień wieczorem. Trzy psiki a jutro rano jeden. Na dzień dzisiejszy nie mam więcej info. Zaczyna mi się kształtować obraz tego specyfiku ale jeszcze muszę poczekać i skończyć lek.

Dzień 27

22 wrzesień ranek. Jeden psik z samego rana o 9.30 :-)))

22 wrzesień wieczorem. Tak sobie policzyłem pi razy drzwi na oko ;-) że do tej pory na jednej fiolce, która się jeszcze nie skończyła, psiknąłem sobie już ponad 80 razy i jeszcze jej nie skończyłem. Teraz trzy psiki.

Dzień 28

23 wrzesień ranek. Nie będę dzisiaj pisał o samopoczuciu bo go po prostu nie mam :-(((((((((
                               Dopadł mnie jakiś wirus i "leje mi się z nosa" razem z bólem głowy. Co prawda wziąłem psika ale o tym jutro.

23 wrzesień wieczorem. Kichający i płaczący aczkolwiek dochodzę powoli do siebie ale trzy psiki wziąłem. Zaczynam nową tabelę.

Dzień 29

24 wrzesień ranek. Ciągnę rano jeden psik.

24 wrzesień wieczorem. Nic nie zmieniam trzy psiki i do jutra.

Dzień 30

25 wrzesień ranek. Dzisiaj po ponad 90-ciu psiknięciach skończyła mi się pierwsza fiolka Sativex-u. Zaczynam wieczorem drugą fiolkę i paczymy na wyniki leku ;-)))

25 wrzesień wieczorem. Mała przerwa z okazji "urodzin" :-)))

Dzień 31

26 wrzesień ranek. Urodziny były ale nie moje ;-) a trzy psiki dopiero wieczorem.

26 wrzesień wieczorem. Właśnie zacząłem drugą fiolkę. Trzy psiki i do jutra.

Dzień 32

27 wrzesień ranek. Wyspany, wypoczęty i po jednym psiku hehe. Co jak co ale śpi się po tym super.

27 wrzesień wieczorem. Trzymam trzy psiki.

Dzień 33

28 wrzesień ranek. Jeden psik. Wiem że brzmi to nudnie ale na razie to co się polepszyło jest na tym poziomie. Niewiele się już zmienia, no chyba że wziąłbym większą dawkę.

28 wrzesień wieczorem. Trzy psiki.

Dzień 34

29 wrzesień ranek. W dalszym ciągu jeden psik rano. Decyzja zapadła, od jutra rana zwiększam dawkę z jednego na dwa psiki poranne.

29 wrzesień wieczorem. Czyli wieczór pozostaje na trzech a dzień rano dwa psiki. I paczymy.

Dzień 35

30 wrzesień ranek. Zaaplikowane dwa psiki. To kolejna mała zmiana w dawkowaniu. Paczymy na efekty.

30 wrzesień wieczorem. Trzy psiki, wieczorowo.

Dzień 36

1 październik ranek. Bez zmian. Dwa psiki.

1 październik wieczorem. Trzy i do jutra.

Dzień 37

2 październik ranek. Rano dwa a więcej napisze już niedługo.

2 październik wieczorem. Zgodnie z tabelą.

Dzień 38

3 październik ranek. Dwa psiki. OK.

3 październik wieczorem. Trzy psiki. Do jutra.

Dzień 39

4 październik ranek. Jak w tabeli. Bez zmian.

4 październik wieczorem. Trzy psiki.

Dzień 40

5 październik ranek. Jak zwykle od kilku dni 2 psiki z rana.

5 październik wieczorem. Trzy psiki.

Dzień 41

6 październik ranek. Wraz z końcem tabeli napiszę dotychczasowe podsumowanie. Dzisiaj z rana dwa psiki.

6 październik wieczorem. Trzy psiki.

Dzień 42

7 październik ranek. Dwa psiki.

7 październik wieczorem. Trzy psiki.

Dzień 43

8 październik ranek. Dwa psiki. Jak zapowiedziałem wcześniej, przedstawiam wyniki po ponad 100 psiknięciach Sativexu.

Moje spostrzeżenia w stosunku do tego leku są następujące:

Lek owszem jest efektywny w niektórych przypadkach dla osób w miarę poruszających się, którym nie doskwierają jakieś straszne dolegliwości typu duża spastyka lub duży ból.
Jednak, śmiem twierdzić że lek jest bardziej dedykowany osobom na wózku lub leżąca z dużą spastyką. Dla chodzącego i w miarę sprawnie poruszającego się nogami i samochodem - zwiększone dawki Sativexu nie są wskazane.
Być może gdybym zwiększył dawkę znacząco to nie miałbym niewielkiego bólu spastycznego w zgięciu lewej ręki, ale wtedy mogłoby za bardzo wpłynąć to na zachowanie równowagi a jednocześnie negatywne skutki prowadzenia samochodu.
Trzeba wyciągnąć "złoty środek" i nie ma sensu sztywno trzymać się dawkowania z tabeli. Można ją wziąć za początkowy wzór ale i tak z czasem musimy dostosować do swojego zachowania organizmu. (można porównać tabelę powyżej jak zmieniałem dawkowanie).
W moim przypadku gdybym przyjął poranną dawkę w ilości około 10 psiknięć to pewnie byłbym przymulony, chociaż spastyka by pewnie odpuściła. To akurat nie jest do końca dla mnie dobre, dlatego też twierdzę że każdy kto zaczyna brać ten lek musi bacznie sie obserwować i próbować dostosować do siebie.

W moim przypadku po zużyciu połowy leku sytuacja jest następująca:

- ból, nie miałem za bardzo miejsc bolących. Jedynie czasami lędźwia i lewy bark. Na dzień dzisiejszy zminimalizowały się znacząco, oprócz lewej ręki w zgięciu.
- odrętwienie, miałem tylko czasami w zależności od sytuacji. To co zauważałem i było odczuwalne (niektóre miejsca na prawej nodze i lewej łopatce) zminimalizowały się zauważalnie.
- skurcze, poranne zmniejszyły się znacznie.
- koncentracja w normalnym stanie.
- mdłości - nie zauważyłem.
- apetyt, unormował się jakoś tak że nie wysilam się już aby nie podjadać. Można powiedzieć że nie mam z tym problemów.
- pęcherz, poprawił się znacząco, nie biegam tak często do kibelka i nie wstaje w nocy.
- stolec się unormował.
- spastyka, jest zauważalna ulga. Ta franca nie jest aż tak zgodna do odpuszczania jakby się wydawało ale trochę się poprawiło.

Podsumowując - na dzień dzisiejszy, aby zmniejszyć ból lewej ręki musiałbym prawdopodobnie zwiększyć dawkę. Być może tak będzie po konsultacji o czym niezwłocznie napiszę.


Jeżeli masz pytania możesz pisać na flyshark@go2.pl

8 październik wieczorem. Trzy psiki.   

Dzień 44

9 październik ranek. Na razie bez zmian, dwa psiki.

9 październik wieczorem. Trzy psiki.

Dzień 45

10 październik ranek. Bez zmian, dwa psiki.

10 październik wieczorem. Trzy psiki.

Dzień 46

11 październik ranek. Bez zmian, dwa psiki. Tak myślę że w tej sytuacji pisać monotonnie "bez zmian" to robi się nudne. Chyba oprę się na razie tylko na tabeli a gdyby wydarzyło się coś interesującego to wtedy napiszę.

 

----------------------------------------------------------------            na razie bez opisu, ( tabela ) chyba że coś się zmieni -----------------------------------------------------

Dzień 50

15 październik ranek.  Po konsultacji zwiększam ranną dawkę do trzech psików, czyli trzy rano i trzy wieczorem. Chcę zobaczyć jaki to da efekt ???

 

 

Z nową tabelą "schodzę" do dwóch dawek rano bo zwiększenie dawki nic niestety by dobrego nie dało. Niedługo kończę lek i zrobię ostatnie podsumowanie co mi to dało.

 

Finał - podsumowanie. Brać ?? Nie brać ?? Kiedy i jak pomaga ??

 

W końcu mogę podsumować terapię tym specyfikiem którego koszt to około 2500,- złotych ale fama i wielkie halo jest chyba lekko przesadzone co do nazywania tego super pomagaczem w SM.

Zacznę od ilości i na jak długo wystarcza

- są trzy fiolki, które mają pojemność średnio około 90 dawek każda, razy trzy daje około 270 psiknięć w całej terapii. Teraz w zależności od tego ile razy dziennie potrzebujecie dawek można policzyć na jak długo Wam wystarczy.

Brać czy nie, trudny wybór. Ja zaczynając miałem wiele nadziei które niestety z czasem cały czas malały bo na początku zapowiadało się całkiem nieźle.

- z moich obserwacji Sativex jest dla ludzi tych których choroba doprowadziła na wózek lub leżących z większą spastyką, gdzie potrzeba podawania większych dawek. Mówię tak dlatego że większe dawki w moim przypadku powodowały większe
  "otumanienie" co skutkowało trochę większymi zawrotami głowy i już trzeba się wstrzymywać w np. prowadzeniu samochodu.

- pamiętajcie że Sativex w moim przypadku w żaden sposób nie poprawił chodzenia i poruszania się.

- co do bólu to być może troszkę daje ulgę ale sądzę że pozbycie się bólu to zwiększenie dawki a zwiększenie dawki to otumanienie i ograniczenia człowieka mobilnego i kółko się zamyka.

Czy mi pomogło ??????????

- hmmmm po zużyciu całego Sativexu mogę powiedzieć że odczuwalna pozytywna różnica jest w poprawie pracy pęcherza moczowego ale finalnie "szału nie ma".

na koniec takie sumaryczne z poprzednich dni

- ból, nie miałem za bardzo miejsc bolących. Na koniec jednak zaczęło mnie boleć zgięcie lewej ręki :-((((((((((((((
- odrętwienie, miałem tylko czasami w zależności od sytuacji. To co zauważałem i było odczuwalne (niektóre miejsca na prawej nodze i lewej łopatce) zminimalizowały się zauważalnie.
- skurcze, poranne zmniejszyły się znacznie ale nie do końca.
- koncentracja w normalnym stanie.
- mdłości - nie zauważyłem.
- apetyt, unormował się jakoś tak że nie wysilam się już aby nie podjadać. Można powiedzieć że nie mam z tym problemów.
- pęcherz, poprawił się znacząco, nie biegam tak często do kibelka i nie wstaje w nocy.
- stolec się unormował, mogę powiedzieć że to zależy od diety.
- spastyka, jest zauważalna ulga. Ta franca nie jest aż tak zgodna do odpuszczania jakby się wydawało ale trochę się poprawiło.

Człowiek chodzący, jeżdżący w miarę mobilny któremu nie doskwierają straszne dolegliwości to mogę podpowiedzieć że szkoda kasy ale to wszystko jest w decyzji indywidualnej każdego człowieka.


 Jeżeli miałby ktoś jakieś pytania to może pisać na flyshark@go2.pl