----------------------------------------------------------------------------------

Na początku popełniałem wiele błędów w chorobie a dopiero fachowcy i specjalistyczna wiedza wiele mi pomogła. Nie polecam aby odnosić tylko do internetu i to co tam jest napisane. Trzeba słuchać ludzi z wiedzą na ten temat - lekarzy i chorych, którzy już mają z tym doświadczenie.

Już do końca życia trzeba poddać się rehabilitacji bo bez niej zacznie wchodzić postępujący paraliż.

Teraz w trakcie leczenia chemią i codziennej rehabilitacji oraz ćwiczeń, mogę coś robić, chodzić, jeździć samochodem, zajmować się domem itd.

Całe leczenie to kosztowny lek i rehabilitacja.

----------------------------------------------------------------------------------
Na pewno coś wyniesiesz z tej strony, jeśli tak to kliknij w baner a jak nie to też kliknij

To nic Cię nie kosztuje. Możesz też pomóc przekazując skromną darowiznę
Jeżeli nie widzisz banera wyłącz na chwilę antyreklamę. 

 

Początek i postęp choroby, co najlepiej mi pomaga

 

Powoli zaczynam pisać ale zbieranie wszystkiego do kupy trochę potrwa, co mi się przypomni to wstawię. Warto zaglądać tu częściej.

Postaraj się przeczytać to uważnie

Ludzie mi pomagają, może trochę moja wiedza i trochę mojego doświadczenia pomoże innym ludziom .......................mam taką nadzieję. Chociaż nie jestem długo chory ale spotkałem się z sytuacjami że ludzie dłużej chorujący niż ja a przy rozmowie otwierali usta ze zdziwienia że takie rzeczy trzeba robić, dlatego też obiecałem niektórym osobom i postanowiłem umieścić coś takiego tutaj.

Może zaistnieć taka sytuacja że znajdą się osoby ze swoimi spostrzeżeniami i coś podpowiedzą. W takiej sytuacji wystarczy napisać co pomaga. Robić można takie rzeczy razem.

 

 

Nie jestem żadnym ekspertem ani lekarzem, chcę pokazać że z tą chorobą można skutecznie zawalczyć, a jeżeli ktoś z tego weźmie coś dla siebie to już będzie sukces. Mi pomagają ludzie i ja też chciałbym pomóc chociażby w taki sposób.

Jest tu ujęte tylko to co dotyczy mojej osoby - nie do wszystkich i nie do każdej sytuacji będzie to pasować.

Jakie ja robię kroki aby ją złagodzić, jakie są moje spostrzeżenia co do stwardnienia rozsianego.

Co w moim przypadku mi pomaga i moim zdaniem zatrzymuje pewne zachowania tej choroby.

Nie miałem i nie odczułem rzutu choroby przez ponad rok i jak na razie nie jest źle.

 

 

Może komuś się przyda parę informacji z tych zapisków i dzięki nim chociaż trochę lepiej się poczują, życzę tego z całego serca.

 

Wszystko zaczęło się niewinnie i niepostrzeżenie kilka lat wcześniej. Nigdy nie przyszło mi do głowy że za kilkanaście lat może nastąpić taki nagły zwrot, który okaże się taką chorobą, który pozbawi mnie wszystkich możliwości kontynuacji mojej pasji i moich marzeń oraz pracy i zarabiania pieniędzy. Radości z życia oraz patrzenia w przyszłość razem z moją rodziną.

Do powstania tej choroby przyczyniają się stres i toksyczne osoby w pracy i dookoła nas - ja ich miałem kilka - nawet wiem które to są i mam nadzieję że czują się z tym źle. Chociaż takie mendy nie mają żadnych skrupułów.

 

Teraz po trzech latach bycia chorym oraz mając trochę wiedzy i doświadczenia, wiem jedno że aby "dobrze" znosić tę chorobę >> najważniejsze jest pozytywne myślenie, wsparcie rodziny i przyjaciół, rehabilitacja - oraz - odpowiednia dieta.

A przede wszystkim jak najmniej nerwów i sytuacji stresowych.

 

 

 

 

 

                            Początek         wg. tego co sobie przypominam........jak to było

 

 

Pierwszy symptom

Jest rok 1997 - lato - zaczął mi się urlop i pojechałem z rodziną w moje krasnostawskie strony. Jazdy było ponad 7 godzin. Szczęśliwie docieramy do rodzinnych stron i jest już późno w wieczór. Postanawiam podjechać do stryja pod dom bo za ogrodzeniem mogę zostawić samochód żeby nie stał w nocy na ulicy. Z powrotem mam do przejścia około 500 m. Zaprowadziłem samochód i wracam.  Idę i przez całą drogę myślę jak mi zdrętwiała prawa noga poniżej kolana od tej jazdy i tego siedzenia w samochodzie. Mam problemy z uniesieniem prawej stopy. Dokładnie tak jak teraz. Trwało to około 2 dni i tak jak nastąpiło tak szybko odpuściło.

 

Drugi symptom

Rok później zaraz po świętach Bożego Narodzenia 1998, niby nic takiego nie jadłem a już na pewno nie w dużych ilościach. Rano budzę się z bólu w klatce piersiowej. Nie bardzo mogę oddychać żeby nie bolało. Musiałem skorzystać z pomocy medycznej i zaaplikowano mi dożylnie hydrokortizon i wapno. Dopiero odpuściło. Był to nerwoból żołądka który tak dziwnie się objawił i tylko raz.

 

Trzeci symptom

Mija kilka lat. Do roku 2006 moje życie składało się z intensywnej pracy, intensywnego latania, strasznie dużego stresu, papierosów i alkoholu. Zły styl żywienia - ja to nazwałem śmietnikowy ( zjeść żeby być najedzonym ). W 2006 roku postanawiam pójść prywatnie do neurologa bo zaczęła w różnych sytuacjach omdlewać mi prawa noga. Oprócz tego nieraz wydawało mi się jakby w tej nodze było mniej siły. Po zrobieniu pierwszego rezonansu zostałem uspokojony że nic wielkiego się nie dzieję więc pracowałem dalej.

 

Okres krytyczny

 

W roku 2007 objawy jak ja to nazwałem "drewnianej nogi" nasiliły się. Postanowiłem zrezygnować z pracy. Po kilku tygodniach moje samopoczucie zdecydowanie się polepszyło. Byłem zły na siebie że tak szybko zdecydowałem się odejść z latania. Postanowiłem pójść do Eurolotu. Jak postanowiłem tak zrobiłem. Zrobiłem już wszystko i na początku 2009 roku jest zwrot i moje samopoczucie się pogorszyło. Źle mi się chodziło, nie miałem tyle siły ile bym chciał i szybciej się męczyłem.

W połowie roku 2009 pojawia się zdecydowane załamanie mojego zdrowia, bardzo źle chodzę i nie bardzo mogę jeździć samochodem. Zdecydowanie pogarsza mi się wzrok, mam bardzo duże problemy z wyjściem na IV piętro, miałem problemy z obcięciem paznokci, zawiązania sznurowadeł lub w ogóle włożenia butów czy wywiercenia dziury wiertarką, nie miałem siły wydmuchać nosa przy katarze. Oprócz tego wpadam w depresję i występuje ogólne załamanie nerwowe. Takie przyziemne domowe sytuacje. Robię kolejny rezonans we wrześniu i po tym jestem szybciutko skierowany do szpitala w Gdańsku. Tu się dowiaduje o chorobie.

Czyli od pierwszej "głupiej" sytuacji do pierwszego tąpnięcia i pokazania się choroby mija 10 lat.

 

Finalnie przed leczeniem miałem duży problem z chodzeniem, szybko się męczyłem, duże zawroty głowy i w ogóle wszystko było do dupy. Gdybym nie otrzymał pomocy i nie zaczął postępować jak mi kazano to w tej chwili jeździł bym pewnie na wózku.

 

 

Leczenie

 

Nie ukrywam że byłem załamany, w depresji i kompletnie rozbity wewnętrznie. Kto mi pomógł jest opisane na poprzedniej stronie.

Po znalezieniu się w szpitalu w Bydgoszczy i zrobieniu kompletu badań, krew, mocz, EKG, echo serca itd., zostałem poddany podawaniu chemii MITOXANTRON.

Ale zastanawiające są pytania lekarzy neurologów u których byłem. Otóż pytania były w sensie, kiedy ostatnio byłem chory na grypę i czy na pewno była wyleczona do końca ??, czy pamiętam jak dawno ugryzł mnie kleszcz ??, czy przypadkiem nie przeziębiłem przeziębienia ??

 

MITOXANTRON skutecznie wyhamował mi rozwój choroby i moja wdzięczność w tym kierunku jest przeogromna.

Ale to nie wszystko !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Aby skutecznie zawalczyć z tą chorobą należy bardzo poważnie podejść do specjalistycznej rehabilitacji, codziennych parę minutowych ćwiczeń, odpowiedniego odżywiania i przejście na suplementy podtrzymujące system immunologiczny w dobrej kondycji. W tej chorobie cudów nie ma, tak samo jak na razie nie ma cudownego zastrzyku czy innej pigułki która wyleczyłaby Cię z choroby.

Mój starszy kolega i przyjaciel Zbyszek Stradał powiedział mi kiedyś taką rzecz: "Musisz pokochać i zrozumieć tę chorobę" - ja wtedy byłem zły na cały świat i tego nie zrozumiałem, teraz natomiast wiem co miał na myśli.

Musisz sam(a) podejść do tego bardzo osobiście. Z chorobą walczysz przede wszystkim dla siebie .................ale i dla innych - rodzina, dzieci, żona - mąż , przyjaciele. Wyznacz sobie jakiś cel i zacznij iść w tym kierunku. Świat się nie zawalił i przecież jest na pewno sporo osób na których Ci zależy, sądzisz że poddając się chorobie przysporzysz im mniej problemów ???????????????????

 

 

 

To, co ja robię

 

Postanowiłem walczyć, ponieważ straciłem prawie wszystko a upokorzenie to ostatnia rzecz której doświadczyłem przez tą chorobę. To wcale nie znaczy że mam się stoczyć.

W moim przypadku nie otrzymałem pomocy od rodziny chociaż mogli mi pomóc, nie otrzymałem pomocy też od kolegów z pracy - nie wiem dlaczego. Pomogli mi obcy ludzie o których w wielu przypadkach prawie zupełnie nic nie wiem i nie znam. Nie ma sytuacji beznadziejnych, są tylko nieraz beznadziejni ludzie ale trzeba ich zostawić z tyłu i iść do przodu.

Wiem że potrzebna mi jest rehabilitacja i w tym kierunku robię wszystko żeby jakoś ćwiczyć, dowiedziałem się też o diecie - i to też musiałem zmienić, rzuciłem palenie i alkohol. Przypadek sprawił że dotarłem do masażysty rehabilitanta który postawił mnie na nogi -----------------> ale po kolei.

- Rzuciłem palenie i ograniczyłem do minimum alkohol - taki był początek.

- Zmieniłem sposób żywienia. Długo trwało aby ustalić co dokładnie pozytywnie wpływa na samopoczucie a co kardynalnie szkodzi organizmowi. Od złego jedzenia powstają rzuty choroby i inne dolegliwości które są pogorszeniem się stanu zdrowia.

- Piję olej lniany Budwigowy               

- Zacząłem obserwować swój organizm i słuchać go bo inaczej człowiek nieraz może zdziwić jak w środku miasta jak nagle zechce mu się "szczać". Zacznij myśleć z wyprzedzeniem.

- Zacząłem jeździć do masażysty - rehabilitanta, który mnie masuje, ćwiczy mną i mówi mi o suplementach i jedzeniu. Po kilku tygodniach zobaczyłem efekty tej pracy i tym właśnie chcę się podzielić.

- Staram się myśleć pozytywnie a osoby toksyczne i negatywne odrzucam. Albo po prostu mówię : SPIE........AJ , rozładowuje to w większości przypadków napięcie.

- W miarę możliwości ćwiczę kilka minut dziennie (mam płytę DVD z Bornego Sulinowa i gdyby ktoś bardzo chciał to postaram się skopiować i wysłać) ale nie rób nic na siłę.

- Nie przemęczaj się i odpoczywaj, nadmierny wysiłek może się okazać gorszy w skutkach i samopoczuciu.

 

Zaczęło się od tego że polecono mi masażystę i terapeutę, który już kilkanaście lat pracuje z ludźmi ze stwardnieniem rozsianym i jego efekty pracy są znakomite. Ponieważ jest to niedaleko mnie, więc zadzwoniłem a następnie wsiadłem w samochód i pojechałem porozmawiać. W momencie kiedy zaczęliśmy pracę byłem w tzw. dołku. Źle mi się chodziło, szybko się męczyłem i kijowo było pod względem samopoczucia psychicznego. Masaż zawsze kojarzył mi się z napierdalanką po plecach i ugniataniem mięśni. Kiedy zobaczyłem co robi Pan Janek, to oniemiałem. Zupełnie co innego, ale po pierwszych kilku zabiegach oczekiwałem chyba zbyt wiele, bo i po tym mnie wszystko bolało. Oprócz tego dużo rozmawialiśmy o jedzeniu i wspomagających suplementach bez których nie można prawidłowo funkcjonować w tej chorobie. Pomyślałem że to jakaś ściema bo przecież w jedzeniu jest prawie wszystko. TAK ALE ZA MAŁO !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! - usłyszałem w odpowiedzi. Organizm w moim przypadku potrzebuje o wiele więcej niektórych składników. Minęło kilka zabiegów a mi wydawało się że po nich zaraz będę fruwał, ale spokojnie i nie tak szybko. Mija znowu jakiś czas i zaczyna mi się lepiej chodzić, nie męczę się tak jak kiedyś. Z dystansu jaki mogłem przejść wcześniej to było około 400-500 m bez odpoczynku. Po kilkunastu bardzo specyficznych masażach i specjalistycznych ćwiczeniach człowiek zdecydowanie lepiej się czuje. CUD ??? ---------------------------- Nie , po prostu dieta, ćwiczenia rehabilitacyjne, masaże i praca Pana Janka, oraz suplementy.

 

tutaj można zobaczyć krótką wypowiedź Pana Janka

 

 

                        Jedzenie   albo zdrowie , zadecyduj i nie dyskutuj...............

 

 

Dużo by tu mówić na temat jedzenia. Dieta, diecie nie równa a mądre głowy wiedzą swoje i mówią tak żeby zarobić na tym interesie bo nie zależy im na Naszym zdrowiu. W stwardnieniu rozsianym nie wolno dostarczać organizmowi tłuszczy zwierzęcych. Mądrzy powiedzą że trochę trzeba a ja twierdzę że nie dostarczanie tych tłuszczy nie daje tej chorobie się rozwijać bo dla stwardnienia rozsianego jest to "paliwo", więc nie ma sensu się o to spierać.                   KONIEC TŁUSZCZY ZWIERZĘCYCH.

Wszelkiego rodzaju jedzenie chemiczne tj. konserwy, napoje kolorowe, cole, mięso paczkowane, konserwanty, kawa rozpuszczalna i różne świństwa - zabronione są w tej chorobie.

Jeżeli nie przejdziesz na odpowiednią dietę to będziesz chodzącym kombinatem gnilnym i to co powinieneś wydalić z siebie, organizm będzie to wchłaniał, więc go zatruwasz.

Musisz sobie zdać sprawę i zrozumieć że w większości przypadków tej choroby zakłócona jest praca układu pokarmowego i jest się po prostu zmuszonym przejść na inne żywienie.

 

Podstawa to "nie schładzać" organizmu. Ani jedzeniem ani zimnym piciem ani przeciągami.

- Nie spożywam nic bardzo zimnego - zimne nic nie daje a tylko można stracić energię na ogrzanie tego w żołądku i niepotrzebnie schładzać organizm.

- Ja odstawiłem mięso w 90% tzn. jem mięso ale "ciepłe" takie jak indyk, kura i nie przesadzam. Jem dużo ryb w każdej postaci (omega3)

- Jem dużo kaszy gryczanej (nie prażonej), jaglana - wspiera pracę wątroby, która jest bardzo ważna a oprócz tego jest rozgrzewająca organizm.

- Surowa cebula, pieprz, surowy owoc ananasa (nie z puszki), imbir, kardamon, czerwona papryka, różnego rodzaju sałatki surowe ale nie w nadmiarze, buraki czerwone pod każdą postacią (sałatki, ćwikła i inne), warzywa gotować na parze a nie w wodzie,                                 

- produkty "rozgrzewające" (pozytywne)

- Jem często na śniadanie :

miskę grochu doprawionego majerankiem lub;

pastę budwigową lub;

czasami kanapkę z chudym serem i powidłami śliwkowymi;

- Codziennie w południe pije 50 - 70 ml oleju lnianego i zapijam to delikatnie actimelem bo nie lubię smaku oleju ;-)). Olej jest zbawienny na układ trawienny, wiele spraw "kiszkowych" mi wyregulował, oprócz tego działa wspomagająco na odbudowę mieliny.

- Nie "przegrzewam" organizmu bardzo gorącym jedzeniem jak również intensywnymi ćwiczeniami, pojawia się wtedy gorsze przewodnictwo nerwowe i można mieć gorsze samopoczucie (tak jest u mnie) - ogólnie nie można przegrzewać organizmu

- Kawę piję - ale kupuje w ziarnach i miele tyle ile mi trzeba (resztę kawy trzymam w lodówce), kawa z imbirem, kardamonem słodzona albo miodem albo cukrem trzcinowym. Przepis jest w necie.

- Obiady trochę z przepisu i trochę z własnej inwencji zachowując kanony dietetyczne.

- Nie obżeram się na noc, chlebem też, ostatni posiłek w granicach 19.00 bo żołądek ma w nocy odpoczywać a nie pracować.

- Piję wodę ale nie gazowaną, najlepiej z filtra z odwróconą osmozą - rewelacja, ale jak ktoś nie ma możliwości to polecam wodę Żywiec niegazowaną.

-

 

 

 

Dieta w 80% pod SM     -    może coś skorzystasz

 

 

 

 

Nie jadam:

 

- Tłuszczy zwierzęcych chociaż lubię i mógłbym jeść - tłuszcze zwierzęce to paliwo dla SM (jakie produkty zawierają owe tłuszcze i ile, można znaleźć w necie)

- Cukru białego i słodkości (jeżeli już to bardzo mało i rzadko)

- Pieczone i grilla (chyba że ryba)

- Soja, która jest modyfikowana genetycznie

 

 

 

 

 

Suplementy

Przedstawiam preparaty które ja biorę. Nie są to chemiczne śmieci w większości z apteki a suplementy po których czuję się lepiej i są efekty. Jeżeli się zdecydujesz to właśnie te a nie inne zamienniki.

 

 

 

 

BIOMARINE 1140 -- moja codzienna dawka to 6 sztuk, 3x2

 

 

 

 

 

 

 

BIOCARDINE -- moja codzienna dawka to 3 sztuki, 3x1

 

 

 

 

 

 

 

 

MAGNEZ -- pamiętaj że nie ma dnia bez dziennej dawki magnezu !!!!!!!!!!!!!!
                                              Moja codzienna dawka to 3 sztuki
                         2 rano i 1 wieczorem

 

 

 

SLOW-MAG ze względu na wydłużone działanie i przyswajanie

 

 

Chrom plus 2 tabletki wieczorem przed kolacją

 

 

 

 

 

Witamina B - ja biorę konkretnie tę na zdjęciu B complex plus - nie ma dnia bez dziennej dawki rano i wieczorem  2x2

 

 

 

 

 

 

Witamina C - pamiętaj żeby pomiędzy B i C było około 1 godziny przerwy. Ja biorę 1 szt. przed południem
i 1 szt. po południu.

 

 

 

Lecytyna 1200 - w porze obiadowej 2-3 sztuki

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Selen + E  - w porze obiadowej 3 sztuki

 

 

 

 

 

 

 

Wapń z magnezem - 1 rano i 1 wieczorem, ja biorę właśnie ten ze względu na bardzo dobre działania i przyswajalność

 

 

 

 

 

 Woda hyper izotoniczna dla dzieci - w czasie wolnym całego dnia 1 rano i 1 wieczorem

każda infekcja i wysuszenie śluzówki pogarsza stan organizmu w stwardnieniu rozsianym

 

 

 

 

Tatarak suszony
 

Kiedy byłem na konsultacjach u lekarza z badaniami pierwiastkowymi włosa, doskwierały mi rewolucje "kiszkowo-jelitowe", było to tak uciążliwe że nie miałem pojęcia co z tym zrobić.
Powiedziałem o tym lekarzowi, na co On -zrób wino tatarakowe i pij przed i po posiłku jeden łyk. Nie masz dobrych bakterii które są odpowiedzialne za trawienie a oprócz tego masz w złym stanie
układ trawienny. Postanowiłem zdobyć tatarak i zrobiłem wino tatarakowe. Ale wcześniej Pan Jan podpowiedział mi jak zrobić herbatkę i codziennie pić po łyku ( zanim zrobi się wino ).
Otóż wieczorem należy zalać wodą z filtra (nie parzyć) 1 łyżeczkę tataraku w szklance. Rano należy odcedzić i pić po łyku przed i po posiłku przez cały dzień, czyli 6 razy tak aby wypić w ciągu dnia
wypić całą szklankę. I tak przez 2 tygodnie. Wszystkie problemy żołądkowe i trawienne ustąpiły. Polecam każdemu.

Kliknij w obrazek i przeczytaj opis.

 


Witamina D ja biorę 5 sztuk rano i wieczorem

"Lekarze i naukowcy" powiadają że dużą rolę w walce z SM ma witamina D, problem w tym że aby osiągnąć lepszy efekt to należałoby jeść kilkanaście razy większe dawki
od tych proponowanych. Pomaga w wchłanianiu wapna.

 

Bio-cynk 1 sztuka wieczorem

Po przeanalizowaniu wyników z badań pierwiastkowego włosa okazało się że mam za mało cynku.

 

 

Żelazo 2 sztuki przed i po południu po jednej


Po przeanalizowaniu wyników z badań pierwiastkowego włosa okazało się że mam za mało żelaza.

 

 

 

 

 

wkrótce zrobię opis
 

 

Teraz dzięki temu wszystkiemu w miarę normalnie funkcjonuje. Złożyło się na to sporo czynników ale większość to moja osobista włożona praca.

Ponieważ ta choroba jest nieprzewidywalna, zdaje sobie sprawę że za dwa miesiące, czy dwa lata może być gorzej ale może być też lepiej. Uwierzmy w siebie, róbmy swoje i nie przekreślajmy dotychczasowego życia dając satysfakcję nieprzychylnym ludziom.

Co będę mógł to dopiszę i życzę wszystkim powrotu do normalności i zdrowia.

 

Przedstawiłem to co ja stosuje w ciągu dnia. To jest podstawa. Do tego ćwiczenia i odpowiednie żywienie i po jakimś czasie powinno się inaczej czuć. Nie zatruwam organizmu negatywami. Ja w tym temacie nie dyskutuje. Po kilku miesiącach widzę efekty i po prostu to robię. Nie czekam na cudowny lek bo go na razie nie ma.

 

 

 

 

Jak po przeczytaniu masz pytania , śmiało pisz -----> flyshark@go2.pl

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

od 24 grudnia 2010 roku